Kawały o indianach:)
47, Wroclaw, Polonya

Para Ti Alfredo ....con mucho amor ya q se q te gusta mi sentido de humor....jejejeje

......Dla Alfredo:)
.......Kto lubi sie śmiać - zapraszam hihihi

Na terytorium Indian położono drogę żelazną. Wódz postanowił osobiście powitać pierwszy przyjeżdżający pociąg. Stanął na torach podniósł rękę w geście powitania a lokomotywa... nawet nie zwolniła i przejechała po nim jak po łysej kobyle. Ciężko ranny wódz odzyskuje przytomność w swoim tipi, gdy nagle słyszy zza ściany narastający gwizd. Zrywa się na równe nogi, wyskakuje na zewnątrz, patrzy a tu czajnik z gwizdkiem. Zrzuca go na ziemię, kopie, depcze, wali toporkiem. Żona wypada za nim wołając:
- Uspokój się, co robisz???
A wódz na to:
- Zabić gnidę póki mały!!!

Zebrał wódz indiański "Siedzący Pies" całe swoje plemię na naradę wojenną:
- Czerwonoskórzy! Jesteśmy wielkim narodem?
- Taaaaak!
- To dlaczego nie mamy własnej rakiety z ładunkiem nuklearnym?
- Taaaa... Zbudujemy? Huurraaa!!!
Ścięli tomahawkami największą sekwoję w okolicy, wydrążyli ją w trudzie i znoju, według starej, indiańskiej recepty wyprodukowali proch, napchali do wydrążonego pnia, zapletli linę z lian i jako lont wyprowadzili na zewnątrz rakiety.
- Gdzie ją wystrzelimy?
- Na Erewań!
- A dlaczego na Erewań?
- Innych miast nie znamy...
Napisali na rakiecie "Na Erewań", zbili się w gromadę i podpalili lont. Jak nie pierd***ęło!!! Prawdziwy Armagedon! Dym, swąd, wszystkich rozrzuciło w promieniu kilkunastu metrów... Wódz bez nogi, bez ręki otrzepuje się z kurzu i mówi:
- Ja pierd*lę!!! Wyobrażacie sobie, co się dzieje w Erewaniu???

Wódz indiański żąda rozwodu.
- Kiedy zasadziłem kukurydze, wyrasta kukurydza zaczyna opowiadać wódz. Kiedy zasadziłem bób, wyrósł bób i to jest w porządku. Ale kiedy Wysoki Sądzie zasadziłem Indianina, a wyrósł Chińczyk - to musi być powód do rozwodu

Przychodzi Indianin do wodza i mówi:
- Dlaczego mamy takie brzydkie imiona?
- Brzydkie? A nie podoba ci się imię syna Sokole Oko?
- No..... podoba....
- A imię brata, Ryczący Niedźwiedź?
- No.... podoba....
- To nie zawracaj mi głowy Śmierdzący Mokasynie.

Lord Barkley opowiada przyjaciołom o swoim pobycie na Dzikim Zachodzie:
- To było okropne: z prawej strony Indianie, z lewej strony Indianie i z tyłu też Indianie!
- I co pan zrobił, milordzie?
- Cóż mogłem zrobić? Kupiłem jeden z kolorowych koców, które mi oferowali.

W plemieniu Komanczów zachorował wódz. Rada starszych udaje się do szamana po radę.
- Połóżcie wielkiemu wodzowi wątrobę bizona na czole, to wyzdrowieje.
Na drugi dzień szaman pyta:
- I co, pomogło?
- Nie.
- W takim razie połóżcie mu jajka na oczy.
Na trzeci dzień szaman pyta:
- Pomogło?
- Nie, wielki wódz umarł.
- A położyliście mu jajka na oczy?
- Nie, dociągneliśmy tylko do pępka.

Indiański czarownik szkoli wojowników i pyta:
- Wielki Bawole, jakiego typu ognisko należy rozpalić, aby móc przekazywać znaki dymne?
- Nooo... To by zależało od tego, czy rozmowa ma być miejscowa, czy międzymiastowa!

indianin.gif


Te amo Alfre!
Pozdrawiam Zambowiczów!

23 views
 
Yorumlar
kushita1977 15.04.2009

Dzięki Adiamo .... koniecznie napisz keyli by też :-P zajrzała *YAHOO* *YAHOO*

Blog
Bloglar 5 dakikada bir güncelleniyor